top of page

Podróżowanie zimą


 

Przytulne wnętrze hostelu Youthin w Kluż. Wielki kubek z gorącą herbatą. I -15 na dworze. To doskonałe warunki, aby napisać post o podróżowaniu zimą.

Mieliśmy być w Indiach, taki był plan. Ale udało nam się nawiązać współpracę ze Sferą w Macedonii, zainteresowaną Kursem Światozmieniaczy. Zmieniliśmy więc plany, a że staramy się podróżować lądem z przyczyn ekonomiczno-ekologiczno-przygodowych, postanowiliśmy zostać na Bałkanach. Wiedzieliśmy, że będzie trudno, bo to jednak zima z prawdziwego zdarzenia, nie to co 30 stopni w Tajlandii rok temu. Ale co innego jest wiedzieć, a co innego doświadczyć. Codziennie odliczam dni do wiosny i zastanawiam się, jak to się właściwie stało, że nie jesteśmy teraz gdzieś w środku Indii?

Przejdźmy jednak do konkretów, raczej oczywistych, ale spiszę je w jednym miejscu, gdyby ktoś zastanawiał się nad podjęciem zimowo-podróżniczego wyzwania. Oczywiście nasz bagaż wygląda inaczej niż w przypadku tropikalnej, azjatyckiej wyprawy. Zostawiliśmy za nami namiot, zamiast tego dołożyliśmy swetry i ciepłe skarpetki. Nie mamy ze sobą naprawdę adekwatnych ubrań zimowych, ponieważ podróżujemy długoterminowo, skład plecaka jest zawsze wynikiem pewnych kompromisów. Mamy więc podkoszulki, które dziś nie przydają się za bardzo, ale gdy pogoda zacznie się zmieniać będą potrzebne. Zamiast puchowej kurtki – przeciwdeszczowa z dopinanym polarem. Zamiast szalika – chusta, którą zastosować można na wiele sposobów. Za nami zostały też sandały, a do treków dołączyły addidasy (trochę też dlatego, że mieliśmy nadzieję wrócić do biegania) i coś w rodzaju kapci, przydatnych w pomieszczeniach, które nie zawsze są bardzo dobrze ogrzewane (przeważnie nie są). Pewnie całkiem mądrą decyzją byłby termos, zamiast tego przez większość czasu wozimy ze sobą rakiję, którą regularnie dostajemy od różnych spotkanych ludzi. Gorąca nie jest, ale procenty rozgrzewają, gdy trzeba.

Oczywiście zmienia się też sposób podróżowania. Brak namiotu i minusowe temperatury czynią spontaniczność zdecydowanie trudniejszą. Musimy mieć jakiś plan na nocleg, w Azji nie zawsze mieliśmy. Trudniejszy staje się też autostop. Przejechaliśmy autostopem całą Macedonię i Serbię, kiedy temperatury jeszcze mniej więcej utrzymywały się na plusie, ale już w drodze do Rumunii, po 45 minutach na mrozie, poddaliśmy się wybierając pociąg. Podwyższa to oczywiście koszty i odbiera nieco zabawy. Niemożliwe staje się też jedzenie na zewnątrz, które często praktykowaliśmy, kupując na przykład chleb, ser, jakieś warzywa i robiąc mini-piknik w okolicznym parku. Teraz nie wchodzi to w grę. Co więcej, nawet jeśli przyjdzie nam do głowy zwiedzanie miasta, w którym jesteśmy (a z powodu temperatury przychodzi nam do głowy rzadko), co chwila zatrzymujemy się na kawę czy herbatę, żeby choć trochę rozgrzać zmarznięte wszystko. Zima nie przeszkadza aż tak bardzo w przeprowadzaniu wywiadów i spotykaniu światozmieniaczy, ale cieszenie się z odwiedzanych miast, często przepięknych, jak chociażby Timisoara, leży już nieco poza zasięgiem.

Z dobrych stron... czasem bywa pięknie, jak widać na zdjęciu powyżej, które wbrew pozorom nie jest rysunkiem, ale zdjęciem właśnie, zrobionym na farmie IVA w Serbii. Co jeszcze... Docenia się rzeczy bardzo małe. Kubek ciepłej herbaty. Kilka minut słońca. Ogrzewanie w kawiarni. Na pewno bardziej cieszy wiosna, kiedy już przyjdzie. Zawsze jest temat do rozmowy, na zaskakujące mrozy narzekają wszyscy.

Więcej dobrych stron nie pamiętam. A na liście postanowień noworocznych kolejna zima w tropikach figuruje jako pierwsza ;)

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page
Domain: exchangetheworld.info Token: 8f33766246f6a39ac26f12d885511de2616edb4d1c5396105cb312c07a5d1a5f