top of page

Chcesz iść na Machu Picchu? Tak, ale odpowiedzialnie.


 

Chcesz iść na Machu Picchu? Tak, ale odpowiedzialnie.

AMAZONAS EXPLORER

Cusco | Peru

 

Spotkaliśmy Paula Cripps podczas Gry Światozmieniaczy, którą zorganizowaliśmy razem z AYNICENTER dla lokalnych aktywistów i aktywistek w Cuzco. Jest on jednym z nielicznych przedstawicieli Sistema B w Peru, podróżnikiem i właścicielem Amazonas Explorer – odpowiedzialnej agencji turystyczej.

Pochodzę z Angli, studiowałem na kierunku związanym z Ameryką Łacińską... wiele lat temu. Na trzecim roku studiów musieliśmy wyjechać do hiszpańskojęzycznego kraju, to był 1998 rok. Wszyscy chcieli jechać do Hiszpanii, ja wybrałem Amerykę Południową. Wszyscy mówili: jeśli wybierasz się do Ameryki Południowej, nie jedź do Peru, tam jest naprawdę niebezpiecznie. A jeśli już musisz, zdecydowanie nie jedź do Limy. Tam też pojechałem. Lima była wtedy rzeczywiście straszna. Studiowałem na lokalnym uniwersytecie i podróżowałem wokół w tym samym czasie. Potem wróciłem do Anglii, próbowałem znaleźć zajęcie. Pracowałem jako przewodnik spływów kajakowych w Austrii, jako kierowca ciężarówek jeżdzących pomiędzy kontynentami. Prowadziłem w Wenezueli, gdzie zatrzymałem się na wspinaczkę. W Panamie poszedłem na trekking przy granicy, bardzo niebezpieczny region. Prowadziłem autobus na karnawale w Rio. Ale za każdym razem wracałem do Peru. Po pewnym czasie kupiłem kajak i razem z gościem ze Szwajcarii otworzyliśmy firmę. Nie mieliśmy pojęcia o prowadzeniu biznesu, w pierwszym roku mieliśmy dosłownie 4 klientów. Wszyscy pytali o Machu Picchu, zaczęliśmy więc interesować się również kolarstwem górskim.

Jakiś czas później przyjeciel Paula skontaktował go z National Geographic, które chciało odwiedzić Boliwię. Wtedy też ich biznes ruszył z kopyta, zaczęli być rozpoznawani, różni bardziej doświadczeni w biznesie ludzie postanowili pomóc. Rozrastali się organizując wycieczki przygodowe, integracyjne, tworząc alternatywne trasy dla turystów i turystek. Kilka lat później inny dobry przyjaciel powiedział Paulowi o idei 1% dla planety.

Pamiętam, że kiedy próbowałem opowiedzieć o pomyśle oddawania 1% dla planety mojemu partnerowi biznesowemu, przedsiębiorcy z krwi i kości, wykrzyknął tylko: co?! 1% z całego obrotu, nie tylko z zysków, to całkiem pokaźna suma, którą deklarujesz się przekazać, nawet jeśli w danym roku nie zarobiłeś. To jego ojciec, 80-letni mężczyzna, który siedział wówczas w kącie pokoju, powiedział: popieram to. Jest właścicielem 10-15 firm, jestem dla niego rodzajem eksperymentu.

Postanowili zainwestować 1% dla planety w sadzenie drzew.

Inny dobry przyjaciel zajmował się obserwowaniem ptaków i podczas jednej ze swoich wycieczek zauważył, że lokalni mieszkańcy wycinają lasy, znikają one w zastraszającym tempie, nie zostawiając miejsca dla ptaków. A powód wycinki był taki, że firmy turystyczne chciały rozpalać ogniska dla turystów, by było im ciepło. To było kompletnie niezrównoważone rozwiązanie! Zaczęliśmy o tym rozmawiać, zastanawiać się jak możemy pomóc. Próbowaliśmy wszystkiego, od przywożenia eukaliptusów do spalenia zamiast lasu, aż do różnych akcji społecznych i projektów długotrwałej współpracy. Rozmawialiśmy z szefami społeczności: czy chcecie zadbać o swój las? Zwoływali oni narady, to był długi process. Wszystkie pieniądze z naszego 1% dla planety idą prosto do nich. Pomagamy społecznościom w tworzeniu mateczników, dajemy im sadzonki drzew i kupujemy od nich drzewa, które są już gotowe do zasadzenia. Następnie, w wyznaczonym dniu, wszyscy się zbierają: nasi pracownicy biurowi, przyjaciele, rodziny, przewodnicy, tragarze i razem ze społecznościami, około 300 oób, sadzimy drzewa. Układ jest taki: jeśli możesz iść, przenieść i zasadzić drzewo, płacimy 10-15 soles za każde. To niedużo, ale jeśli włączy się mamę, tatę, babcię, całą rodzinę... zbiera się pewna suma. Idziemy w miejsce, które społeczność wybrała i wspólnie sadzimy. To wspaniały dzień, mężczyźni kopią dziury, kobiety wkładają drzewa, dzieci zasypują. W ciągu jednego dnia, z dobrze zorganizowaną społecznością, jesteśmy w stanie zasadzić około 20.000 drzew.

Dziś Amazonas Explorer pracuje z 23 społecznościami, wspierając w sadzeniu drzew, organizując szkolenia, dostarczając panelów słonecznych czy pieców kuchennych z kominem.

Piece, które dla nich zbudowaliśmy, okazały się… zbyt skuteczne. Chata, w której żyją ludzie, jest pełna dymu. Kiedy zbudowaliśmy dla nich kominy, dzięki czemu dym w całości wydostawał się na zewnątrz, okazało się że zaczęły przylatywać insekty, których wcześniej nie było, powodując sporo problemów. Musieliśmy porobić dziury w piecach, żeby choć część dymu zostawała w środku domu... nieco to szalone.

Na tym jednak polega pomoc: na używaniu zasobów, by zrozumieć czego ludzie naprawdę potrzebują i dopiero w dalszej kolejności podejmowaniu działań, przy czym zasobami mogą być nie tylko pieniądze, ale i czas.

Oprócz przekazywania 1% naszych pieniędzy, włączając w to również nasze własne pensje, postanowiliśmy podarować też 1% naszego czasu. Średnio pracujemy 260 dni w roku, wyłączając weekendy, wakacje i święta. Czy podarowałbyś 2,6 dnia na rzecz projektów społecznych? Niewiele osób odpowie: nie. Ważne jest też zrozumienie, w czym jesteś naprawdę dobry. Kocham sadzić drzewa, ale nie jestem w tym najlepszy, sadzenie drzew w górach, powyżej 4000 metrów, jest naprawdę trudne. Mogę zasadzić może 20 drzew i koniec, resztę sadzą lokalni mieszkańcy. To, na czym się znam, to praca przed komputerem, wysyłanie maili do ludzi: przyślij mi pieniądze. 1$/1 drzewo.

Każde drzewo się liczy, biorąc pod uwagę ile z nich już wycięliśmy.

Lokalni mieszkańcy patrzą na lodowce i się martwą. Las chroni tereny podmokłe. Było tu mnóstwo wspaniałej ziemi, ale teraz wszystko wysycha, brakuje wody. Pora deszczowa jest coraz krótsza. Ludzie przychodzą do nas pytając: co się dzieje? Co wydarzy się w przyszłości?

Niełatwo to przewidzieć. Z pewnością wycinanie drzew niszczy naszą ziemię, naszą planetę, nas samych. Czy sadzenie drzew rozwiąże problem? Nie ma na to oczywistej odpowiedzi. Ale nie mamy też innego wyboru niż próbować, zaangażować się na rzecz zmiany.

Trzy lata temu w Limie odbyła się konferencja na temat zmian klimatu. Zaczęliśmy się zastanawiać: co możemy zrobić, jaką znaczącą akcję zorganizować? Powiedziałem: zasadźmy 50.000 drzew w jeden dzień. Inni odpowiedzieli: nie, to niemożliwe. Zaczęliśmy się zastanawiać które społeczności mogłyby ze sobą pracować i w końcu udało nam się pozyskać trzy z nich. To nie takie proste, relacje między wioskami nie są najlepsze. W końcu udało się zaangażować 1000 osób, to było niesamowite. Zasadziliśmy 50.000 drzew. I stworzyliśmy nową markę, festiwal drzew.

Agencja turystyczna sadząca drzewa... dlaczego?

Tutaj, w Andach, mamy uprzywilejowane życie. Żyjemy w pięknym miejscu, zarabiamy też mnóstwo pieniędzy w naszej firmie. Chcę dać coś w zamian. Jeśli nie będziemy chronić naszej ziemi, strzelimy sobie w stopę. Nie można zarabiać na górach, rzekach nie dbając o nie. Nikt nie będzie chciał tu przyjeżdżać jeśli w miejscu lasu zostanie pustynia, a rzeki będą pełne śmieci. Zadbajmy o nie. To też nasza strategia marketingowa, cały budżet na promocję przeznaczamy na rzeczy związane ze środowiskiem, zamiast budować zwyczajne kampanię. Tym jestem: Bcorp, 1% dla planety, sadzenie drzew. To jest po prostu właściwe. Jeśli nie, za 20 lat, co dostaną moje dzieci? Może nie będzie już Machu Picchu. A turystyka przygodowa sama w sobie... część mnie wie, że to nie jest dobre, że sam lot do Peru nie jest wcale dobry. Na naszej stronie jest napisane: latanie do Peru jest szkodliwe dla środowiska. Ale prawdopodobnie przylecisz i tak, więc jeśli już jesteś – pracuj z nami. Inna rzecz jest taka, że Peru opiera się na trzech rodzajach przemysłu: kopalnie, rybołóstwo i turystyka. Jeśli moi przewodnicy nie będą pracować z turystami, skończą w kopalni lub wyławiając ryby, co niszczy środowisko w dużo większym stopniu. Turystyka jest najmniej wyniszczającym biznesem i też takim, którego chcemy używać do edukowania ludzi.

Edukowania i inspirowania do zmiany.

1% dla planety zaczął się od raportu kilka lat temu, w którym jeden gość obliczył, że rozwiązanie problemu zmian klimatu kosztowałoby nas 1% PKB wszystkich krajów na świecie. Nie brzmi to jak fortuna, choć w rzeczywistości mówimy o bilionach. Rządów to jednak nie obchodzi. Kilka prywatnych firm, takich jak Patagonia, powiedziało: to znaczna suma, oddamy 1% naszego obrotu. Stworzyli organizację. To daje nadzieję. Można utknąć w tych wszystkich depresyjnych historiach. Ale można też skoncentrować się na działaniu. Mam nadzieję, że w przyszłości Sistema B nie będzie potrzebna, bo wszystkie firmy będą społeczne i odpowiedzialne.

 
 

Więcej o Amazonas Explorer: amazonas-explorer.com

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page
Domain: exchangetheworld.info Token: 8f33766246f6a39ac26f12d885511de2616edb4d1c5396105cb312c07a5d1a5f