top of page

Masaż


 

[Anna] Postanowiłam pójść na masaż. Może wydawać się to banalne, ale dla mnie było sporym wyzwaniem. Staram się dbać o swoje ciało, ale masaż to nie moja rzecz – słabo znoszę ból, a tylko z tym mi się masaż kojarzy, no i nie do końca lubię być dotykana. Trafiła się jednak wspaniała okazja i to z masażystką, której ufam, postanowiłam więc spróbować. Masażystka była mocno zaskoczona stanem moich pleców, ja zresztą też. Kiedy zapytała czy nadal mam czucie w dłoniach, albo czy nie mam napadów migreny, bo to niemożliwe, że przy tym napięciu mięśni nie odczuwam konsekwencji, dotarło do mnie, że sprawa może być całkiem poważna. W gruncie rzeczy post ten jednak nie jest opowieścią o moich plecach czy migrenach (których istotnie doświadczam od czasu do czasu), to opowieść o niewidocznym na pierwszy rzut oka stresie i konsekwencjach pandemii, które wszyscy do pewnego stopnia ignorujemy. Zaskoczył mnie stan moich pleców, bo przecież robię wszystko co mogę, by o nie dbać – regularnie ćwiczę, rozciągam się, zmieniam pozycję przed komputerem, itd. Zainspirowana rozmowami z ważnymi dla mnie osobami zaczęłam na to patrzeć z nieco szerszej perspektywy. Tu nie chodzi tylko o napięte mięśnie pleców. Docierają do nas miliony mini-sygnałów świadczących o tym, że sytuacja może być gorsza niż nam się wydaje. Konflikty w niemal wszystkich grupach, do których należę. Oskarżenia i bardzo ostre słowa wypowiadane w kierunku konkretnych osób. Konflikty i oskarżenia o natężeniu, które trudno było sobie jeszcze jakiś czas temu wyobrazić. Pojawiają się słowa o natychmiastowym zakończeniu współpracy, o niemożności przebywania w tym samym pomieszczeniu pomiędzy osobami, których relacje były wcześniej co najmniej poprawne. Organizacje i firmy rozpadają się nawet jeśli ich sytuacja finansowa nie jest wcale taka zła. Coraz więcej osób doświadcza obniżonego nastroju, apatii, depresji. Wiem, że należę do grup uprzywilejowanych, żyję w dobrych warunkach i nie martwię się jak przetrwać do końca miesiąca. Nie mam dzieci, nie straciłam pracy, nie doświadczam przemocy. Myślałam więc – ok, nie przepadam za pandemią, odczuwam frustrację i smutek, ale przecież trudno tu mówić o jakimś cierpieniu czy traumie. A jednak. To trauma, której doświadczamy wspólnie i która wpływa nie tylko na stan naszej gospodarki. Będziemy musieli i musiały przejść przez zbiorowe PTSD (Post Traumatic Stress Disorder – Zespół Stresu Pourazowego), wspólnie tę traumę przepracować. Jeszcze nie teraz, pandemia wciąż trwa, ale po jej zakończeniu nie da się po prostu wrócić do „normalności”. Doświadczamy traumy i ona nie zniknie za pomocą czarodziejskiej różdżki. Jest i będzie, wpływając nie tylko na nasze portfele, myśli i emocje, ale też na nasze ciała, duszę i relacje z innymi. Dbanie o siebie, ale przede wszystkim dbanie o siebie nawzajem jest dziś kluczowe. Musimy zacząć mówić i dyskutować nie tylko o tym, co zrobić, by nasze organizacje, firmy i projekty przetrwały w tych niepewnych czasach, ale też o tym jak my możemy przetrwać. Musimy spojrzeć głębiej, aby zrozumieć zachodzące w nas zmiany i zawirowania, nazwać je odbierając im tym samym choć trochę mocy. Nieświadome urazy są znacznie bardziej niebezpieczne niż te, o których się mówi. W pewnym stopniu ciągle o nich mówimy, trudno dziś o jakąkolwiek rozmowę, która nie porusza tematu Covida, musimy jednak sięgnąć głębiej. Zaakceptować, że wewnątrz i na zewnątrz nas jest znacznie więcej stresu i napięcia niż nam się wydaje. Musimy uzbroić się w cierpliwość - do siebie i innych - i zrozumieć, że wiele z tego co dzieje się między nami, nie ma w gruncie rzeczy z nami wiele wspólnego. Stres pandemiczny wpływa na wszystko, co robimy. Od marca ubiegłego roku doświadczamy niepewności, boimy się, że my lub ci, których kochamy umrą, stawiamy czoła ciągle zmieniającym się warunkom i jesteśmy niemal całkowicie odizolowani/e, pozbawieni/e ludzkiego kontaktu, dotyku. To się nie obejdzie bez konsekwencji. Im szybciej, bardziej szczerze zaczniemy te konsekwencje obserwować, nazywać i wypowiadać, tym większą mamy szansę ochronić nasze ciała, umysły, dusze i relacje. P.S.1 Jeśli potrzebujesz masażu (albo nie potrzebujesz, ale chcesz sprawdzić jak Twoje ciało radzi sobie z pandemią) – bardzo polecam Martę.

P.S.2 Dużo pisali/łyśmy o stresie i radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami w ostatniej światozmieniającej historii „(Nie) potrzebujemy Twojego samopoświęcenia”. A jeśli jeszcze nie widzieli/łyście przemówienia sióstr Nagosky o tym jak przejść do końca cykl reakcji stresowej, obejrzyjcie. I zamknijcie jak najwięcej swoich cykli.


Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page
Domain: exchangetheworld.info Token: 8f33766246f6a39ac26f12d885511de2616edb4d1c5396105cb312c07a5d1a5f