top of page

U muzułmańskiej rodziny


 

Zastanawiałam się dość długo czy w postach na facebooku powinnam podkreślać, że oto spędziłam tydzień z muzułmańską rodziną.

Nigdy przecież nie pisałam o tym, że mieszkamy u rodzinny buddyjskiego, katolickiej czy hinduskiej. A jednak fakt uczenia angielskiego w społeczności muzułmańskiej jakoś bardziej domagał się zaznaczenia. Dlaczego? Czy dlatego, że ze zdjęć i tak jasno to wynika? Czy też dlatego, że o islamie tyle się teraz mówi? Postanowiłam jednak nie podkreślać rzeczy oczywistych, a przecież niemających znaczenia. Zważając jednak na obecną sytuację w Polsce i Europie, myślę, że ważne jest szczere opisanie MOICH doświadczeń z islamem w wersji indonezyjskiej.

Doświadczenie to rozpoczęło się od spędzenia tygodnia w Malang, w domu Ajeng, muzułmańskiej kobiety znalezionej przez workaway.info. Ajeng organizuje darmowe lekcje angielskiego w swoim domu, zabrała mnie też do pobliskich szkół i przedszkoli, gdzie miałam okazje w ramach wolontariatu uczyć angielskiego i opowiadać o swojej podróży. W zamian za to Ajeng zaoferowała mi bezpłatne miejsce do spania, jedzenie, a przede wszystkim możliwość obserwowania i uczestniczenia w jej codziennym życiu. Było to jedno z najpiękniejszych doświadczeń w całej podróży. Nigdy nie byłam tak blisko muzułmańskiej społeczności, tak blisko muzułmańskich kobiet. Rzadko też otrzymuję tyle ciepła i troski, ile otrzymałam od nich. Dzielili/ły ze mną wszystko, w każdym odwiedzanym przez nas miejscu byłam dosłownie zasypywana jedzeniem, piciem, uśmiechami, opowieściami. Z samą Ajeng rozmawiałam najwięcej, często zaskakiwała mnie swoimi przemyśleniami, nowoczesnym podejściem do edukacji, społeczeństwa, roli kobiet. To prawda, że wiele rzeczy jest ściśle podzielonych między kobiety i mężczyzn, szczególnie w przestrzeni publicznej podział obowiązków jest jasny i niemal niepodważalny. W domu jednak można więcej, dom Ajeng i jej rodziny pełen jest przede wszystkim miłości, z radością patrzyłam na jej męża, w pełni zaangażowanego w relację z trzema córkami, widziałam też jak wspierają się nawzajem w realizowaniu wspólnych wartości: edukacji, ekologii, wyrównywania szans. Ajeng tak bardzo starała się nie narzucać mi swojej religii, że ani razu nie zabrała mnie do meczetu, choć zwiedzałyśmy świątynie buddyjskie i hinduskie. Podobnie było z Septiyah, z którą miałam okazję spędzić trochę czasu w Yogyakarcie. Septiyah pracuje w organizacji pozarządowej działając między innymi w kwestii praw kobiet. Jest niesamowicie aktywną osobą, bierze udział w wielu inicjatywach społecznych. Jest przy tym otwarta, elastyczna i ogromnie chętna do wszelkiej pomocy.

Bardzo to wszystko wygląda różowo. Gdzie są cienie? Jest ich kilka. Muszę przyznać, że najtrudniejsze było to, że wszyscy chcieli robić sobie ze mną zdjęcia. Czułam się jak maskotka, zwierzę na wystawie, często robiono mi zdjęcia bez mojej zgody, sporo osób przytulało się do mnie w ramach pozowania do zdjęcia, choć nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Nie wydaje mi się jednak, żeby miało to szczególny związek z religią.

Związek z religią za to ma to, co obecnie dzieje się między innymi w Yogyakarcie, a o czym wnioskuje na podstawie relacji jednej z aktywistek działających na rzecz praw kobiet i praw LGBT. Ruch fundamentalistów, powołując się na religię, wskazuje że osoby LGBT nie są w islamie mile widziane, to prawdopodobnie agenci albo osoby opłacane przez inne kraje, których celem jest zniszczenie indonezyjskiego społeczeństwa. Oczywiście aborcja powinna być całkowicie zabroniona, a kobietom przypadają ściśle określone role, od których nie ma wyjątku. Głównym celem kobiety powinna być rodzina, jej miejsce jest w domu. Gdyby jednak z powyższych zdań wykreślić słow islam, a wpisać religię katolicką, to czy naprawdę coś by się zmieniło? Niesamowite jest, jak w obu przypadkach wykorzystywane są dokładnie te same argumenty, dokładnie te same grupy społeczne cierpią. Oczywiście wszystko to w wersjach ekstremalnych, fundamentalistycznych, zwykli ludzie, katolicy/czki, muzułmanie/nki mają z tym niewiele wspólnego.

Zwykli ludzie są wszędzie tacy sami, bez względu na to w jakiego boga wierzą. Są tacy, którzy są dobrzy, ale i tacy, którzy są źli, uczynni i nieuczynni, gościnni i niegościnni, zmieniający świat na lepsze i ci, którzych to zupełnie nie obchodzi.

Nie wierzysz? Zapraszam do Indonezji.

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page
Domain: exchangetheworld.info Token: 8f33766246f6a39ac26f12d885511de2616edb4d1c5396105cb312c07a5d1a5f