top of page

Machu Picchu – Iść czy nie iść?

 

Czy naprawdę warto?

Od kiedy wjechaliśmy do Peru, dostałam szereg wiadomości od różnych osób o tym, jak zawsze marzyli/ły, by zobaczyć Machu Picchu. To jedno z najbardziej znanych i turystycznych miejsc na świecie. Punkt pierwszy na liście miejsc do odwiedzenia w Ameryce Południowej. Odwiedziliśmy więc. I cóż, to zdecydowanie piękne miejsce, szczególnie biorąc pod uwagę lokalizację. Jest też tajemnicze i pełne ciekawej energii. Ale jest kilka rzeczy, które zdecydowanie negatywnie wpływają na całe doświadczenie.

Po pierwsze, tłum. Niewiarygodna ilość ludzi. Według nowych zasad, Machu Picchu może przyjąć do 7000 odwiedzających dziennie. Nie jest łatwo rozkoszować się przestrzenią, medytować, zatrzymać na spokojniejszą chwilę czy nawet zrobić zdjęcie z tyloma osobami wokół.

Po drugie, Machu Picchu jest zdecydowanie zbyt drogie. To dosłownie najdroższe miejsce jakie odwiedziliśmy podczas naszej 3-letniej podróży. I wcale nie najpiękniejsze. Na przykład Angkor Wat zrobił na nas większe wrażenie, a kosztował mniej niż połowę ceny Machu Picchu.

Po trzecie, w Świętej Dolinie Inków jest mnóstwo wspaniałych miejsc, mniej znanych, ale wciąż zapierających dech w piersiach. Niedostrzeżone, pozostały spokojne, puste i bezpłatne (lub przynajmniej dużo tańsze).

I wreszcie, dostanie się do Machu Picchu może być droższe niż sam bilet wstępu i wymaga wiele cierpliwości. Istnieje sporo opcji, ale żadna z nich nie jest w gruncie rzeczy dobra:

- Agencje turystyczne:

Miliony agencji turystycznych w Cuzco oferuje bardzo różne możliwości. Możesz zdecydować się na 3-4 dniową wędrówkę wzdłuż Szlaku Inków, na który wejść można jedynie z przewodnikiem i grupą tragarzy (choć istnieją również inne, mniej znane szlaki, po których można wędrować samodzielnie). Możesz zdecydować się 2-dniową, ekspresową wycieczkę, oznacza to jednak, że będziesz miał/a bardzo mało czasu na samym Machu Picchu (maksimum 4-5 godzin i zapomnij o Montana czy Huayna Picchu). Którąkolwiek opcje wybierzesz, agencja może zorganizować dla Ciebie wszystko: transport, hostel w Aguas Calientes, bilet wstępu, itd. Jeśli zdecydujesz się na agencje turystyczną NIGDY nie rezerwuj niczego przez przyjazdem do Cuzco, chyba że chcesz zapłacić 5 razy więcej. Kiedy tylko przekroczysz granice miasta, znajdziesz tysiące możliwości. Byliśmy w Cusco w szczycie sezonu, koniec czerwca, a i tak bez problemu zorganizowaliśmy wszystko (łącznie z biletem wstępu), dzień przed wyprawą.

Aha, i jeszcze jedno. Oczywiście jeśli już zdecydujesz się na agencje turystyczną, wybierz społecznie i ekologicznie odpowiedzialną, na przykład Amazonas Explorer.

- Pociąg:

Droga łącząca Cuzco z Machu Picchu nie istnieje, więc jedyną opcją na bezpośredni dojazd jest pociąg. Tak się jednak składa, że jest to też absurdalnie droga opcja. Jeśli chcesz jechać z Cuzco, zapłacisz 80-100US$ za 100 km. Jeśli zdecydujesz się zacząć w Ollantaytambo, cena spadnie do 60US$. Za ten sam dystans lokalni mieszkańcy i mieszkanki płacą 10 soles (3US$)!!! Pociąg jest bardzo powolny, cała 100 km podróż zajmuje 3,5 godziny, ale widoki są bezcenne.

- Autobus:

Możesz zdecydować się na podróż autobusem, czy raczej minibusem do Hidroelectrica, a następnie wsiąść w pociąg do Agua Calientes (35 US$ dla obcokrajowców, 2 soles dla lokalnych mieszkańców) lub przejść 11 km wzdłuż torów kolejowych (na tym odcinku jest to zasadniczo dozwolone, a przynajmniej tolerowane, pociągi zaś jeżdżą bardzo rzadko). Taką też opcję wybraliśmy.

Jak dotarliśmy na Machu Picchu?

Po godzinach spędzonych na szukaniu informacji i dyskutowaniu, wierzymy, że udało nam się znaleźć jedną z najlepszych i najtańszych opcji dostania się na Machu Picchu w szczycie sezonu. Oto co zrobiliśmy:

1. Kupiliśmy samodzielnie bilet wstępu, najpierw rezerwując online, a potem idąc do specjalnego biura w Cuzco, które przyjęło od nas gotówkę i dało wydrukowaną wersję biletu (możesz też zapłacić online i wydrukować bilet samodzielnie, ale musisz zapłacić 16 soles extra za przelew).

Podstawowy bilet kosztuje 152 soles (około 50$). My zdecydowaliśmy się dodatkowo wykupić możliwość wejścia na Montaňa (około 17$). Wokół Machu Picchu znajdują się dwa szczyty, które oferują niesamowity widok na Machu Picchu z góry. Huayna Picchu jest bardziej znana i łatwiejsza we wspinaczce, ale zazwyczaj bilety na nią są wykupione ze sporym wyprzedzeniem. Bilet na Montana kupiliśmy dzień wcześniej.

2. Początkowo planowaliśmy pojawić się na głównym placu Cuzco w dniu wyjazdu (dzień przed wejściem na Machu Picchu) i złapać minibus do Hidroelectrica lub gdziekolwiek w tym kierunku. Ostatecznie jednak, gdy wychodziliśmy z biura sprzedającego bilety, przedstawiciel agencji zlokalizowanej na przeciwko po dłuższej dyskusji zaproponował nam bardzo dobrą cenę biletu w obie strony do Hidroelectrica, zgodziliśmy się więc, uznając to za lepszą opcję niż negocjowanie cen o świecie następnego dnia, z ciężkimi plecakami.

3. Następnego dnia o 7.00 pojawiliśmy się przed drzwiami agencji, gdzie czekał już minibus. Po 6-7 godzinach jazdy i wielu, bardzo wielu zakrętach, dotarliśmy do Hidroelectrica. Droga była przepiękna, przebiegała na ponad 4000 metrów n.p.m., choć trzeba powiedzieć, że wywróciła nasze żołądki do góry nogami.

4. Z Hidroelectrica przeszliśmy około 7 kilometrów wzdłuż torów kolejowych aż dotarliśmy na pole namiotowe Los Jardines de Mandor, gdzie zatrzymaliśmy się na noc. Pozostałe osoby wędrowały 4 kilometry dalej, do Aguas Calientes, gdzie znaleźć można ogromną liczbę hosteli. Nasze pole namiotowe oferowało również pokoje (z których nie skorzystaliśmy zostając przy namiocie) i jest to naprawdę urocze i spokojne miejsce. Wejście na Machu Picchu leży dokładnie pośrodku pomiędzy polem namiotowym a Aguas Calientes i szczerze mówiąc, zupełnie nie widzę powodu, by iść do Aguas Calientes, chyba że planujesz dojechać na Machu Picchu autobusem (12$ w jedną stronę).

5. Następnego dnia rano, koło 6.00., zaczęliśmy naszą wędrówkę w stronę Machu Picchu. Zajęła nam ona 1,5 godziny – 2 kilometry wzdłuż torów kolejowych plus ostre podejście w górę.

6. Dotarliśmy do bramy wejściowej koło 7.30, kiedy większość tłumu była już w środku (co pozwoliło nam uniknąć czekania w kolejce na sprawdzenie biletu). Wiele osób stara się być przy bramie o 6.00., w momencie otwarcia, z kilku powodów. Po pierwsze, by zobaczyć wschód słońca, który wcale nie jest tu aż tak wyjątkowy, chyba że liczy się dla Ciebie jego wymiar duchowy. Po drugie, większość osób nie ma wiele czasu na zwiedzenie Machu Picchu, ponieważ planują wrócić do Cuzco jeszcze tego samego dnia.

7. Przez pierwszą godzinę głównie rozglądaliśmy się wokół, starając się zrozumieć jak wszystko funkcjonuje, nie zaszliśmy jednak zbyt daleko (na Machu Picchu obowiązuje ustalony z góry kierunek ruchu; strażnicy zatrzymają Cię jeśli będziesz próbował/a zawrócić). Nasze zwiedzanie zaczęliśmy w gruncie rzeczy od wędrówki na Montana, bilet zobowiązywał nas do rozpoczęcia wspinaczki między 9.00 a 10.00. Dotarliśmy przed wejście na Montana koło 8.30 i wpuścili nas bez problemu. Wejście i zejście zajęło nam 4 godziny i mocno nadwyrężyło nasze siły. Czy było warte czasu, wysiłku i pieniędzy? Hm, nie mam pewności, że zrobilibyśmy to ponownie. Na terenie Machu Picchu znajdują się inne miejsca, z których widok jest niesamowity, a wysiłek wejścia najpierw na Machu Picchu, a potem na Montana sprawił, że byliśmy niemal zbyt zmęczeni, by zwiedzać całą resztę.

8. Zeszliśmy z Montana koło 12.30, kiedy większość osób z porannej zmiany już opuściła Machu Picchu. O 12.00 zaczyna się popołudniowa zmiana, zazwyczaj jednak korzysta z niej znacząco mniej osób. Oficjalnie, nasz bilet ważny był tylko do południa, nikt tego jednak nie sprawdza i zostaliśmy na Machu Picchu do 17.00. Będąc jednymi z ostatnich, którzy opuścili to miejsce, mieliśmy okazję skorzystać z nieco spokojniejszej atmosfery. Mieliśmy czas na powolny spacer wokół, ale też odpoczynek, medytacje i refleksje. Warto jednak wziąć pod uwagę, że w środku nie ma jedzenia, wody ani toalet, trzeba wyjść na zewnątrz, aby z nich skorzystać, a to oznacza, że strażnicy prawie na pewno nie wpuszczą Cię z powrotem do środka.

9. Wróciliśmy pieszo na pole namiotowe, dochodząc na miejsce już w ciemności. Zatrzymaliśmy się na kolejną noc.

10. Następnego dnia podążyliśmy wzdłuż torów kolejowych do Hydroelectronica, wsiedliśmy do minibusu, poprosiliśmy kierowcę, by wysadził nas w Urubambie, gdzie rozpoczęliśmy odkrywanie magicznej Świętej Doliny Inków.

Ile nas to kosztowało?

  • 200 soles (około 67$) – bilet na Machu Picchu + Montaňa

  • 50 soles (około 17$) - minibus do Hidroelectrica

  • 20 soles (około 7$) - dwie noce na polu namiotowym

  • 20 soles (około 7$) - jedzenie i woda zakupiona w Cuzco

  • 10 soles (około 3$) - obiad w Hidroelectrica

W sumie: 101$ za osobę

Czy mogłoby być taniej?

Tak. Jeśli chcesz, żeby było taniej, możesz:

  • Kupić bilet tylko na Machu Picchu, bez wchodzenia na Montana. Widok jest wart ceny, ale wejście na szczyt nie jest proste, a panoramiczne widoki można podziwiać na przykład z Puerta del Sol, które nie wymaga osobnego biletu.

  • Używać jedynie lokalnego transportu. Z Cuzco albo Urubamby możesz złapać autobus do Quillabamba, wysiąść w Santa Maria, znaleźć minibus do Santa Terasa, a tam dzieloną taksówkę do Hidroelectrica. Powinno to pomóc zaoszczędzić kilka soles, szczególnie jeśli jesteś dobry/a w negocjacjach.

  • Możesz zatrzymać się na polu namiotowym na jedną tylko noc (a nawet zdecydować się na nocleg na dziko; po drodze, nad rzeką, jest sporo dobrych miejsc na rozbicie namiotu), ale spowoduje to, że będziesz miał/a naprawdę niewiele czasu na samym Machu Picchu.

  • Zabrać ze sobą więcej jedzenia, zamiast korzystać z baru. Zestaw obiadowy kosztował 10 soles, 2 razy więcej niż w Cuzco za dwa razy mniejszą porcję.

  • Niektórzy (nieliczni) dojeżdżają minibusem do Ollantaytambo (2$ z Cusco), a następnie idą około 30 kilometrów wzdłuż torów kolejowych do Aguas Calientes. Całkiem poważnie rozważaliśmy tę opcję, ostatecznie zmieniliśmy jednak zdanie nie bardzo ciesząc się wizją przechodzenia przez tunele, którymi dość często przejeżdżają pociągi. To również nielegalne wyjście i zdarza się, że strażnicy na stacjach narzekają. Słyszeliśmy też sporo o agresywnych psach. Ostatecznie więc zrezygnowaliśmy z tej opcji, ale jeśli masz ochotę spróbować, znajdziesz w Internecie wiele szczegółowych informacji.

Jeśli masz pytania, napisz do nas: hello@exchangetheworld.info. Więcej zdjęć znajdziesz na naszym FanPagu: facebook.com/exchangetheworld.info

 

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page